Po fatalnym meczu z rezerwami Śląska Wrocław z mocnym postanowieniem poprawy udali się tyscy koszykarze nad morze. O środowym meczu trzeba było szybko zapomnieć, bo hala Milenium w Kołobrzegu do łatwych terenów nie należy. Pomimo tego, że tyszanie zaczęli od mocnego akcentu i prowadzili od pierwszych minut to Kotwica oddać inicjatywy nie chciała i w ostatnich sekundach przechyliła prowadzenie po pierwszej kwarcie. Tylko, dlatego, że skutecznie GKS karcił Kotwicę trójkami utrzymał niewielką stratę do miejscowych przed przerwą, bo pod koszem na próżno było szukać punktów. Po wyjściu z szatni zobaczyliśmy zdecydowanie skuteczniejszy zespół trenera Tomasza Jagiełki. Nadal funkcjonował rzut z dystansu i w końcu przyjezdni znaleźli drogę pod kosz. Była to zdecydowanie najlepsza kwarta w wykonaniu tyszan, co pozwoliło uzyskać remis przed ostatnią odsłoną i świadomość, że można ten mecz wygrać. Duża nerwowość po obu stronach nie wskazywała wyraźnego faworyta spotkania. Goście na minutę przed końcem prowadzili dwoma punktami i dogrywka wisiała w powietrzu. Jednak to tyszanie zachowali więcej zimnej krwi. Kotwica na cztery sekundy do końcowej syreny miała dwa rzuty osobiste na dogrywkę. Jednak drugi rzut nie znalazł drogi do kosza i po zbiórce GKS nie oddał już piłki i mógł się cieszyć z ważnego zwycięstwa.
Sensation Kotwica Kołobrzeg 82:83 GKS Tychy (24:20 | 20:19 | 22:27 | 16:17)
Kamiński 16 (4/7 za 3), Nowakowski 16 (5 zbiórek), Stankowski 14, Kędel 14, Mąkowski 8 (2/2 za 3), Krajewski 6, Koperski 5, Trubacz 3, Wieloch 1 (4 asysty), Ziaja 0