Zacięta rywalizacja w pierwszej fazie play off trwała do samego końca a konkretnie do środy gdzie we Wrocławiu odbył się mecz numer pięć. Po czterech potyczkach scenariusz piątego spotkania mógł być każdy. Już pierwsza kwarta pokazała, że będzie to bardzo wyrównane spotkanie. Obydwa zespoły wyciągnęły wnioski z poprzednich starć i widać to było na parkiecie. Pomimo, że tyszanie po kilku minutach prowadzili do zera to miejscowi w żaden sposób nie próbowali na siłę rzucić się do gonitwy za wynikiem. Stopniowo odrabiali straty i pierwsza kwarta kończy się remisem. Do głosu dochodzi duet Bożenko – Lis i w drugiej kwarcie GKS ponownie wychodzi na ośmiopunktowe prowadzenie. WKK stopniowo odrabia straty jednak w szeregach GKS Tomasz Śnieg bardzo utrudnia im zadanie i to za jego sprawą kończymy połowę z tylko jednopunktową stratą. Po wyjściu z szatni spadła skuteczność WKK co skutecznie wykorzystali tyszanie wychodząc na kolejne prowadzenie przed ostatnią kwartą. Trzech minut potrzebowały oba zespoły żeby zdobyć punkty z gry. Sytuacja z trzeciej kwarty odwróciła się o sto osiemdziesiąt stopni. To GKS podupadł na skuteczności a WKK nie zamierzało tego zaprzepaścić. Dwoił się i troił Tomasz Śnieg, najskuteczniejszy gracz GKS, jednak to było za mało żeby wygrać mecz. W ostatniej minucie można było jeszcze odwrócić losy meczu jednak straty i nieskuteczność zrobiły swoje. Nawet trójka Kuczawskiego nie dała iluzorycznych szans na dogrywkę. Kończą tyszanie sezon we Wrocławiu. Czy zasłużenie? Raczej nie. Dali z siebie wszystko nie tylko w końcówce sezonu zasadniczego, która była rewelacyjna, ale sama postawa w play off powinna dać im półfinał.

WKK Active Hotel Wrocław – GKS Tychy 85:80 (18:18, 30:29, 15:20, 22:13)
GKS Tychy – Śnieg 26, Lis 16, Dawdo 10, Bożenko 8, Kuczawski 6, Walski 5, Duda 4, Szmit 4, Zmarlak 1, Piliszczuk 0.