aktualności Pekao S.A. 1 Liga

Po porażce z Krosnem na własnym parkiecie tyszanie pojechali na mecz do Poznania z chęcią poprawy nastrojów ale przede wszystkim po dwa punkty. Jak bardzo potrzebne? Patrząc na ostatnie cztery kolejki i pięć punktów zdobytych były potrzebne jak woda do życia. Sytuacja w tabeli robi się co raz bardziej nieciekawa. To dopiero ósma kolejka a nie ma już zespołu bez porażki. Wszystko wskazuje na to, że o miejsce w play off będzie trudniej niż zwykle. Mecz rozpoczął się bardzo nerwowo od  szybkich strat jednak miejscowi w żaden sposób tego nie wykorzystują i prowadzą wyrównane spotkanie sami nie wystrzegając się błędów. Z większym animuszem weszli w drugą kwartę tyszanie jednak nie trwało to długo bo Enea bardzo szybko doszła do siebie i nadal wymuszała błędy na drużynie GKS co zmusiło trenera do dwóch przerw na żądanie. Niewiele to zmieniło i minimalna przewaga Basketu wzrosła do kilku punktów przed przerwą. Po wyjściu z szatni zaczęło się od koszmaru. Przez prawie trzy minuty tyszanie nie mogli znaleźć drogi do kosza, przewaga Poznania wzrosła do dziesięciu punktów i trener Tomasz Jagiełka bierze kolejną przerwę na żądanie. Przyniosło to nie taki efekt jaki by chciał sztab szkoleniowy jednak udało się zmniejszyć przewagę miejscowych do czterech punktów. Czwarta kwarta była już chyba kłębkiem nerwów, który ukręcił się w głowach GKS. Prawie przez siedem minut stać było tyskich koszykarzy na rzut za trzy punkty. Tak się meczu nie wygra. Miejscowi kontrolują spotkanie  i ostatecznie wygrywają na własnym parkiecie 75:66. Teraz czeka tyszan mecz przyjaźni z ŁKS Łódź. Początek spotkania w tyskiej hali o godz. 18.00

Enea Basket Poznań – GKS Tychy 75:66 (23:22, 27:22, 11:14, 14:9)

GKS Tychy – Szmit 16, Śnieg 14, Bożenko 8, Piliszczuk 8, Lis 8, Walski 6, Dawdo 4, Duda 2, Zmarlak 0, Heliński 0.