Pod koniec pierwszej rundy na nasze pytania odpowiedział podkoszowy Przemek Wrona. Zapraszamy do przeczytania!
Jak oceniasz siły zespołów w dotychczasowym sezonie?
Jak co roku liga jest bardzo wyrównana, tabela jest płaska. Tak naprawdę oprócz Kłodzka bez zwycięstwa i pierwszej trójki wszyscy w tabeli są blisko siebie. Próbujemy dostać się do tej czołówki, lecz ostatnio dotknęła nas gorsza seria. Myślę, że w drugiej rundzie jeszcze wiele może się zmienić. Różnica między zespołami zagrożonymi spadkiem, a tymi które mogą zagrać w play-off jest bardzo mała. Jeszcze wszystko może się zmienić.
Pierwsza runda szalona, sinusoidalna, czy finalnie dla GKS-u na plus czy minus?
Myślę, że na plus. W przedsezonowych typowaniach nikt nie myślał, że będziemy tak wysoko w tabeli. Początek 6-0, później złapała nas zadyszka. Najważniejsze, że jesteśmy na plusie. Musimy mocno podchodzić do następnych spotkań, żeby nie zaprzepaścić całej tej pracy, którą wykonaliśmy.
Chyba pierwszy raz jesteś jednym ze starszych zawodników w drużynie. Brakuje Wam tego doświadczenia na parkiecie?
W niektórych momentach na pewno. Chłopaki nie są ograni w 1 lidze, jak inne drużyny, ale nadrabiamy to czymś innym. Staramy się w każdym meczu wyjść i walczyć, nieważne czy gramy z silniejszym, czy słabszym zespołem. Musimy nadrabiać te braki chęcią, walką i zaangażowaniem na parkiecie.
Prawie 13 punktów i ponad 8 zbiórek średnio na mecz. Zdecydowanie Twój najlepszy indywidualnie sezon. Twoja rola w zespole zmieniła się względem zeszłego roku?
Indywidualnie na pewno. Widać to statystycznie, że jeden z lepszych sezonów, ale głównie cieszy, że nie jesteśmy drużyną z ogona, tylko jednak drużyną, która walczy. To cieszy podwójnie, że mogę dokładać do tego sukcesu swoją cegiełkę. Muszę podziękować chłopakom, bo to nie bierze się samo z siebie. Większość tych punktów to takie „ciasteczka” spod kosza po podaniach. Grzechem byłoby z tego nie korzystać.