aktualności Polska Hokej Liga

Po ośmiu kolejkach Polskiej Hokej Ligi Mistrzowie Polski mają już na swoim koncie siedem zwycięstw. Obecnie drużyna podopiecznych Krzysztofa Majkowskiego jest liderem tabeli z dorobkiem 21 punktów. Niedzielne spotkanie to festiwal strzelecki tyskiego GKSu. Aż siedmiu zawodników znalazło skuteczny sposób na pokonanie Michała Czernika. John Murray dwukrotnie musiał wyciągać gumę z bramki.

Ze zdobywcą trzeciej bramki, asystentem przy trafieniu Bartłomieja Pociechy porozmawialiśmy m.in. o założeniach taktycznych, bezradności Zagłębia Sosnowiec oraz o poprawie gry w osłabieniach. Zapraszamy na rozmowę z Szymonem Marcem, napastnikiem GKS Tychy.

Czy w Waszych założeniach na ten mecz było wyeliminowanie wyróżniających się zawodników z Sosnowca? Mam tu na myśli: Rusłana Baszyrowa, Adama Domagałę czy kapitana Dominika Nahunko?

Nie. My mamy swoje założenia taktyczne, które trener każe nam wykonywać. To bardziej Sosnowiec powinien nastawiać się na to jak wyłączyć naszych strzelców. Niektórzy sosnowiczanie się sami wyłączyli. Dzisiaj ich nie było. Jesteśmy na tyle klasową drużyną, że to my powinniśmy dyktować warunki w każdym meczu. Szczególnie, że graliśmy u siebie przed własną publicznością. Myślę, że w niedzielę to pokazaliśmy.

Jak do tej pory w każdym meczu wygrywacie za trzy punkty. Czy jedyna porażka z Jastrzębiem siedzi Wam w głowach czy już dawno wymazaliście ją z pamięci?

Już o niej dawno zapomnieliśmy. Wiemy, że tamten mecz mógł się inaczej potoczyć. W Jastrzębiu przytrafiła się nam niepotrzebna bramka. Po niej JKH w siebie uwierzyło. My o tym meczu już zapomnieliśmy. Sezon jest bardzo długi. Wiemy, że u siebie i na wyjeździe jesteśmy bardzo mocną drużyną. Szczególnie przy dopingu tyskich kibiców. Nie możemy przegrywać u siebie. Póki co sezon układa się bardzo dobrze.

W niedzielnym meczu strzeliliście największą liczbę bramek w tym sezonie. Jak ten mecz wyglądał z Twojej perspektywy?

Pierwsza tercja była spokojna. Myślę, że kontrowaliśmy przebieg gry. Dobrze graliśmy na krążku w tercji ataku. Mieliśmy tą grę pod kontrolą. Wiedzieliśmy, że Sosnowiec ma dobrych napastników i potrafią grać z kontry. Oprócz tego mają młodą drużynę. Dużo jeżdżą, presują. Byliśmy na to gotowi i staraliśmy się wykorzystywać swoje sytuacje. Chcieliśmy jak najszybciej odskoczyć i tym samym ustalić wynik spotkania.

Niedzielne spotkanie obyło się bez „niepotrzebnych” kar.

Wyciągnęliśmy wnioski i cieszymy się, że nie mieliśmy w meczu gry 3/5. Osłabienia gramy naprawdę bardzo dobrze. Śmialiśmy się, że dla nas największe zagrożenia stanowi sytuacja, gdy gramy w przewadze. W ostatnich meczach przydarzały się: stracone bramki i rzut karny. W niedzielę to wyeliminowaliśmy. Przewagi super funkcjonowały i strzeliliśmy kilka bramek.

Tobie lepiej się gra jak strzelacie otwierającą bramkę czy jak odrabiacie wynik?

Oczywiście, że zawsze chcemy strzelić pierwszą bramkę. Zawsze ciężej goni się wynik. Szczególnie z klasowymi drużynami. My zawsze dążymy do tego, żeby strzelić pierwszą bramkę i kontrolować przebieg spotkania.