Bez względu na różnicę miejsc w tabeli mecze z Politechniką Opolską zawsze należały do tych najbardziej zaciętych. Tak było i tym razem. Tyszanie po nieudanym meczu z Pelplinem bardzo chcieli poprawić sobie morale. Już w pierwszych sekundach pojawiły się faule, z czasem straty co oznaczało, że żaden zespół nie zamierza odpuszczać nawet przez chwilę. Walka toczyła się punkt za punkt i pierwsza kwarta kończy się minimalnym prowadzeniem GKS. Po krótkiej przerwie przyszedł czas na drugą kwartę, której pierwsze minuty były obrazem nerwowej gry po obu stronach. Mocno spadła skuteczność. Dopiero na kilka minut przed zejściem do szatni zespoły poprawiły swoje zdobycze punktowe z jednopunktową przewagą dla gospodarzy. Po wyjściu z szatni nastąpiła szybka wymiana ciosów i w drużynie GKS coś się zacięło. Przez niemal pięć minut tyszanie nie byli w stanie zdobyć punktów. Dopiero przerwa na żądanie dla trenera przyniosła efekt w postaci rzutów osobistych i dwóch z akcji. Na szczęcie miejscowi nie wykorzystali tego jakoś brutalnie jednak odskoczyli na kilka punktów co pozwalało im myśleć optymistycznie na ostatnią kwartę. Tyszanie wzięli się za odrabianie strat co początkowo się udawało jednak notując kolejny zastój kilkuminutowy mocno utrudnili sobie zadanie. Kolejna przerwa na żądanie i na pół minuty przed końcem tyszanie dochodzą AZS na cztery punkty, który w końcówce zachował więcej zimnej krwi o kontrolował ostatnie sekundy meczu. GKS ostatecznie przegrywa w Opolu czym utrudnia sobie walkę o play off.

Weegree AZS Politechnika Opolska – GKS Tychy 81:73 (17:19, 19:16, 22:14, 23:24)
GKS Tychy – Duda 13, Lis 13, Szmit 11, Śnieg 9, Piliszczuk 8, Walski 7, Bożenko 6, Dawdo 4, Zmarlak 2, Kuczawski 0.