aktualności Pekao S.A. 1 Liga

Ostatnia kolejka sezonu zasadniczego od dawna rozgrywana jest w tym samym dniu i o tej samej porze. Są mecze, które zdecydują o ostatecznym miejscu w tabeli i są takie, które odbywają się bo muszą. Tak było i w ten weekend. Ci co już na kilka kolejek wiedzieli, że spadają z pierwszej ligi rozegrać swoje spotkania musieli bez względu na wynik nic to nie zmieniało. Byli tacy, którym nie dane było zagrać w playoff a byt w lidze zapewniony, no i w końcu czołowa ósemka, która jeszcze miała szanse rzutem na taśmę zmienić miejsce w tabeli. GKS Tychy znalazł się w sytuacji gdzie żaden z wariantów mu nie „groził”. Pewne ósme miejsce dawało tylko jedną zagadkę. Kto z pierwszego miejsca przystąpi do rywalizacji z podopiecznymi trenera Tomasza Jagiełki? Jednak tak jak wszyscy spotkanie trzeba było rozegrać i to w stolicy. Miejscowa Polonia pewna swojego bytu na zapleczu ekstraklasy chciała wziąć rewanż za porażkę w Tychach. Dłużej nie czekając przystąpili już od pierwszej minuty do ataku. GKS popełniał proste błędy a zatrzymać miejscowych mogli tylko faulami co spowodowało dziesięć punktów różnicy. Jako, że mecz „o nic” ręka nie drżała, jak na złość przyjezdnym. Tyszanie mogli zatrzymać Polonię albo czekać na większy wymiar kary. Za sprawą głównie Karola Kamińskiego udało się częściowo odrobić straty do przerwy z nadzieją na lepszą drugą połowę. Trzecia kwarta to wymiana ciosów i wzajemnych błędów. GKS próbował przełamać polonistów, którzy za żadną cenę nie chcieli doznać drugiej porażki ze Ślązakami. W hali Koło śmierdziało dogrywką patrząc na poczynania obu zespołów. Jednak to warszawiacy zachowali więcej zimnej krwi na rzucie z dystansu odskakując na kilkanaście punktów. Zdecydowanie pomogli im w tym tyszanie zatrzymując swoją skuteczność w połowie kwarty na dwa punkty. Warszawa ostatecznie bierze rewanż za grudniową porażkę w Tychach kończąc sezon na trzynastym miejscu. GKS wracając ze stolicy mógł już zacząć rozmyślać rywalizację z Krosnem, które rzutem na taśmę zostało liderem rundy zasadniczej.

KKS Polonia Warszawa – GKS Tychy 84:64 (26:16, 14:21, 16:17, 28:10)

GKS Tychy – Bożenko 15, Zmarlak 14, Kamiński 10, Nowakowski 9, Koperski 9, Duda 3, Walski 2, Węgrowski 2, Szmit 0, Samiec 0.