Od początku tego meczu było wiadomo, że nie będzie on dla nas łatwy. Spotkania z Łańcutem nigdy nie należały do prostych i komfortowych do grania, ale Tyszanie na własnej hali od zawsze byli mocni i ciężcy do rozpracowania. Pierwsza kwarta rozpoczęła się dla nas fatalnie, goście kontrolowani grę i dzięki celnym rzutom zza pomalowanego uciekali z wynikiem. Przed drugą częścią meczu przegrywaliśmy 24:39.

W drugiej kwarcie tyszanie starali się odrabiać straty i wychodziło im to dość dobrze. Goście odpowiedzieli jednak celnymi rzutami, nie pozwalając na stratę prowadzenia. Mimo wszystko druga kwarta na korzyść gospodarzy. Podopieczni Tomasza Jagiełki schodzili do szatni zaledwie z 8 punktową stratą – 59:67.

Trzecia kwarta to zdecydowanie najlepszy fragment meczu w naszym wykonaniu. Podopiecznym Tomasza Jagiełki udało się wykorzystać gorszy moment gości i wyglądali naprawdę dobrze na boisku. To był fragment meczu, kiedy zdecydowanie wszystko wychodziło, każdy rzut, każde podanie było przemyślane i wykorzystane w 100%.

Ostatnią kwartę rozpoczynaliśmy wynikiem 87:87. Goście jednak momentalnie wyszli na prowadzenie i utrzymywali je, aż do końcówki kwarty. Każdy stracony przez tyszan punkt przybliżał ich do końcowego zwycięstwa. Gospodarze walczyli jednak do samego końca, dzięki czemu wykorzystali chwilowe potknięcie rywali w końcówce meczu, zdobywając ważne punkty. Mecz zakończył się wynikiem 106:104.

GKS Tychy – Sokół Łańcut
106:104 (24:39|35:28|28:20|17:15)
GKS Tychy: Tomasz Śnieg – 22 pkt, Szymon Kiwilsza – 19 pkt, Sebastian Bożenko – 18 pkt, Mateusz Szczypiński – 17 pkt, Mateusz Dziemba – 11 pkt, Konrad Dawdo – 8 pkt, Michał Lis – 5 pkt, Kajetan Kuczawski – 3 pkt, Stanisław Heliński – 3 pkt, Szymon Walski – 0 pkt, Mikołaj Adamczak – 0 pkt.