Już od samego początku spotkania rywale narzucili szybkie tempo gry. Niestety nie pomagaliśmy sobie dużą ilością niecelnych podań oraz rzutów. Drużyna ze Zgorzelca bardzo dobrze radziła sobie w obronie oraz ataku, w tej kwarcie niestety nie zagraliśmy na miare naszych oczekiwań. Wynik po pierwszej kwarcie 16-20.

W drugiej kwarcie zobaczyliśmy zupełnie inną drużynę z Tychów. W zespole Tomasza Jagiełki było widać pewność siebie i determinacje odrobienia strat. Zagraliśmy przede wszystkim lepiej w obronie, mieliśmy dużo zbiórek, co zaprocentowało w końcówce gdy wyszliśmy na dwupunktowe prowadzenie. Do szatni schodziliśmy przy wyniku 37-35.

Po przerwie kontynuowaliśmy dobrą grę w ataku. Rywale jednak coraz częściej przedzierali się przez nasze szyki obronne. Trzecia kwarta była najbardziej wyrównana, ale to goście rzucili o dwa punkty więcej, dzięki czemu wyrównali wynik spotkania 53-53.

W ostatniej odsłonie meczu wydawało się, że wszystko idzie w dobrą stronę. Tyszanie grali dobrze, a kwarta była bardzo wyrównana. Niestety 3,5 minuty przed końcem meczu rywale odskoczyli nam na kilka punktów. Do samego końca staraliśmy się gonić wynik, ale niestety rzucając tylko raz w całym meczu zza pomalowanego, ciężko jest wygrać.

GKS 66:76 PGE Turów Zgorzelec (16:20 | 21:15 | 16:18 | 13:23)
Wieloch 22 (6 zbiórek, 5 asyst, 3 przechwyty, 7 wymuszonych fauli), Krajewski 17 (15 zbiórek, 7 w ataku, 6 wymuszonych fauli), Nowakowski 8 (2 bloki), Stankowski 7 (2 bloki), Mąkowski 6 (7 zbiórek, 3 w ataku), Kamiński 4, Koperski 2, Kędel 0, Trubacz 0, Chodukiewicz 0, Ziaja 0

