Od początku tego meczu było wiadomo, że nie będzie on dla nas łatwy. PGE Spójnia Stargard to zespół, który ma w swoich szeregach bardzo dobrych zawodników. Pierwsza kwarta rozpoczęła się dla nas dobrze, ale nie potrafiliśmy tego potwierdzić wychodząc na większe prowadzenie. Podopieczni Marka Popiołka obudzili się pod koniec kwarty i wyszli na minimalne prowadzenie 21:24.

Druga kwarta to w zasadzie „punkt za punkt”, obie drużyny grały dobrze, ale zawodnicy z Stargardu mieli swoje gorsze momenty, a gospodarze skrzętnie to wykorzystywali. Do szatni schodziliśmy z jednopunktową przewagą 44:43.

Trzecia kwarta to zdecydowanie gorszy fragment meczu w naszym wykonaniu. Przeciwnikom udało się to wykorzystać i wyglądali naprawdę dobrze na boisku.

Goście od samego początku czwartej kwarty starali się wykorzystywać swoje momenty i powiększyć prowadzenie. Każdy stracony przez tyszan punkt przybliżał ich do końcowego zwycięstwa. Podopieczni Marka Popiołka nie popełnili już błędu i wygrali 65:79.

