Cztery dni po wysokiej porażce we Wrocławiu GKS jedzie do niepokonanego dotychczas Łańcuta.
Zadanie dla trenera było trudne. Trzeba było zmotywować zawodników, żeby zapomnieli o przegranym sobotnim spotkaniu i stanęli jak równy z równym z Sokołem. Mecz odbył się bez dwóch podstawowych zawodników – Pawła Zmarlaka i Damiana Szymczaka, przez co rotacja zawodnikami była jeszcze węższa.
Spotkanie rozpoczynamy wyśmienicie. Punktuje Majka, Kulon, Wrona i na tablicy widzimy 9:1 dla tyszan. Potem walka była wyrównana i na koniec pierwszej kwarty prowadzimy 25:21. Druga osłona meczu to twarda gra po obu stronach parkietu, przewaga tyszan cały czas się utrzymywała. Po przerwie wynik trzymali Majka i Jankowski, którzy trafili 21 z 27 punktów drużyny w tej kwarcie, zaś w Sokole punktowali na zmianę Pawlak, Konopatzki i Klima. Przed ostatnią częścią gry prowadzimy zaledwie dwoma punktami. Czwarta kwarta to było maksimum motywacji. Twarda gra w obronie i skuteczna w ataku daje wygraną ostatnią kwartę 29:17! W punktowaniu pomogli wtedy już Kędel i Karpacz. Cieszy również fakt, że swoje pierwsze punkty na tak gorącym terenie trafia nasz wychowanek Łukasz Piotrowski. Tyszanie zostawiają dużo zdrowia i potu w Łańcucie, ale wychodzą z niego zwycięsko – 89:103.
Przede wszystkim myślę, że taka wysoka porażka we Wrocławiu bardzo nas wszystkich zdenerwowała. Ostatnie 4 dni byliśmy bardzo zmotywowani i skupieni, co przełożyło się na dobre treningi a potem na świetny mecz. Można powiedzieć, że przez ten czas pomiędzy meczami nauczyliśmy się walczyć, co pokazaliśmy w Łańcucie, a czego zabrakło we Wrocławiu. Co nas poprowadziło do zwycięstwa? Pokazaliśmy serce, to było moim zdaniem najważniejsze. Drużyna z Łańcuta spodziewała się zdecydowanie mniejszego oporu, oni nie byli przygotowani na naszą sportową złość po ostatnim meczu i motywację, którą przez to mieliśmy – podsumował okres przygotowania i samo spotkanie Piotr Karpacz.
Ciekawostką jest fakt, że ostatni mecz z Sokołem zakończył się identycznie. W poprzednim sezonie w walce w Play OFF-ach na tyskim parkiecie widniał taki sam wynik na tablicy. Zwycięzcami też byli goście, lecz był to wtedy Łańcut.
Rawlplug Sokół Łańcut 89:103 GKS Tychy
Jankowski 28, Majka 23, Kędel 14, Karpacz 12, Woroniecki 11, Wrona 9, Kulon 4, Piotrowski 2, Ziaja, Zawadzki
Po trzech wyjazdowych meczach z rzędu, wywozimy dwa zwycięstwa i porażkę. Teraz czas na odpoczynek, najbliższą kolejkę będziemy pauzować. Następny mecz 16 listopada, a naszym rywalem będzie STK Czarni Słupsk.

