Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Olafem Bizackim, obrońcą GKS Tychy. Porozmawialiśmy o przełamaniu złej passy oraz występach w reprezentacji Polski.

W obecnym sezonie każde z dotychczasowych trzech spotkań z JKH zaczynało się podobnie. Strata bramki w pierwszej tercji i odrabianie niekorzystnego wyniku. Dwukrotnie nam się to nie udawało, jednak tym razem było inaczej. Jak skomentujesz czwartkowe starcie z aktualnym Mistrzem Polski?
Na pewno cieszą dwa punkty. Zaczęliśmy mecz od dobrej pierwszej tercji. Drugą nieco przespaliśmy i nie mogliśmy się z niej pozbierać. Na ostatnią odsłonę powróciliśmy do dyspozycji z początku spotkania i odwróciliśmy losy tej rywalizacji.
Co takiego jest w drużynie prowadzonej przez trenera Kalabera, że nie zawsze potraficie im podołać?
Z drużyną z Jastrzębia zawsze gra się ciężko. Grają prosty hokej, wyrzucają krążek o bandę. Hokej to gra błędów. Dziś przeciwnik popełnił o jeden błąd więcej i to wykorzystaliśmy. Wyrównaliśmy wynik w trzeciej tercji, doprowadziliśmy do dogrywki a w niej Alex Szczechura zadał decydujący cios. Trochę jednak szkoda trzeciej odsłony, bo pomimo kilku szans nie zdobyliśmy kompletu punktów.

Dopiero co zakończyliście zgrupowanie z selekcjonerem reprezentacji polski, a kilka dni później spotykacie się ponownie tym razem na ligowej tafli. Czy to, że wygraliście z reprezentacją ostatni turniej Baltic Challenge Cup przełoży się na waszą dyspozycję w Polskiej Hokej Lidze?
Wydaje mi się, że dla nas nieważne jest kto stoi na ławce trenerskiej w przeciwnej drużynie. Nie ma to dla nas większego znaczenia. Najważniejsze jest to, żeby prezentować dobrą dyspozycję. Na pewno łatwiej jest wejść do każdej szatni, kiedy obok masz swoich kolegów. W Estonii czterech zawodników z naszego klubu reprezentowało biało-czerwone barwy. To była najbardziej liczna grupa z jednej szatni. Oprócz mnie powołania otrzymali: Kamil Lewartowski, Bartłomiej Jeziorski i Kamil Wróbel. To było fajne uczucie.

Dziś wychowankowie drużyn zza oceanu zdobyli pięć bramek. Są to odpowiednio: Christian Mroczkowski – Waterloo Wolves Midget AAA, Jean Dupuy – Orleans M.H.A. a Alex Szczechura zaczynał swoją hokejową karierę od Brantford MHA. To oni przy wsparciu całej drużyny skutecznie wykorzystywali swoje szanse. Jesteś z nich dumny?
Jesteśmy z nich bardzo dumni. Życzę im, żeby mieli więcej takich spotkań.
Jak z perspektywy czasu będziesz wspominał ten turniej w Estonii?
To była bardzo młoda drużyna. Mieliśmy bardzo dobrą atmosferę i stworzyliśmy kolektyw.
Przed Wami kolejne „Derby Śląska”. Czego oczekujesz od podopiecznych Jacka Płachty?
To są derby, więc spodziewam się jak zawsze ciężkiej rywalizacji. Na pewno kibice przyjdą nas wesprzeć i będzie panowała gorąca atmosfera.