aktualności Polska Hokej Liga

Zapraszamy do przeczytania rozmowy z kapitanem GKS Tychy – Michałem Kotlorzem. Porozmawialiśmy po trzecim ćwierćfinałowym meczu z Comarch Cracovią między innymi o jedności zespołu, regularności od pierwszej do ostatniej minuty oraz ogromnym wsparciu tyskich kibiców.

Po raz drugi wygrywamy w tej fazie sezonu z Comarch Cracovią. Jak podsumujesz to zwycięstwo?

Wygrywamy bardzo ważne spotkanie. W dniu dzisiejszym wygrała przede wszystkim drużyna i „team spirit”. Było widać, że każdy walczył jeden za drugiego. To był najlepszy z tych trzech dotychczasowych. Chcemy iść tym rytmem dalej, by jutro zagrać równie dobrze. Z drugiej strony nie popadamy jednak w samozachwyt. To zwycięstwo odbieramy na chłodno. Cieszymy się i mam nadzieję, że ten triumf poniesie nas dalej.

Czy można powiedzieć, że nie brakowała wam dzisiaj regularności? Przez całe sześćdziesiąt minut kontrolowaliście przebieg rywalizacji. Bo tego elementu na pewno brakowało w poprzednim spotkaniu.

Ostatnio z Cracovią zrobiliśmy zbyt wiele kar, które wybiły nas z rytmu. Przez to część drużyny była zmęczoną grą w osłabieniu. W niedzielę nasza gra była bardziej płynna, trzykrotnie wykorzystaliśmy grę w przewagach. Cała drużyna zasługuje na pochwałę.

Jakie czynniki zdecydowały o zwycięstwie?

Na pewno gra w przewagach. Wykorzystaliśmy trzy z nich pokonując bramkarza gości. Równie dobrze pracowaliśmy w tercji przeciwnika, broniliśmy zgodnie z założeniami. To dało nam efekt w postaci ważnego zwycięstwa.

Ta wygrana w pierwszym ćwierćfinale w Krakowie zbudowała zespół? To dodało nam rozpędu?

Na pewno tak. Pierwszy mecz w serii zawsze jest bardzo ważny. Na pewno to zwycięstwo dodało nam jeszcze więcej wiary w nasze umiejętności. Podobnie jak wtedy cieszymy się, że i u siebie pokonaliśmy Cracovię. Jutro zrobimy wszystko, by prowadzić w serii 3:1.

Czego możemy spodziewać się przed jutrzejszą potyczką? To będzie podobna sytuacja do tej z Krakowa?

Przede wszystkim walki z naszej strony, zostawienia serca na lodzie. Będziemy chcieli powtórzyć ten niedzielny sukces. Wiemy równocześnie, że czeka nas ciężkie zadanie. Cracovia dobrze wie o tym, że ich porażka może bardzo utrudnić dalszą rywalizację. Teraz musimy odpocząć i będziemy przygotowani na poniedziałek.

Zapytam Ciebie jako bardzo doświadczonego zawodnika – co decyduje o tym, że praktycznie w ciągu doby prezentujecie dwa przeciwne oblicza?

Tak bym tego nie nazwał. To jest hokej i gra się różnie układa. W czwartek złapaliśmy bardzo dużo wykluczeń i to wybiło nas z rytmu. Nie byliśmy w odpowiednim tempie. Jedni byli zmęczeni grą w osłabieniu, a drudzy nie mogli w tym czasie rywalizować na lodzie. Po prostu nam na nie wyszedł, ale mimo wszystko wynik praktycznie do końca był sprawą otwartą. Był to najsłabszych mecz z dotychczasowych, ale nie można było w 100% przesądzać o naszej porażce.

Jak skomentujesz doping tyskich kibiców w Krakowie no i przede wszystkim na własnym lodowisku?

Bardzo nas cieszy i dodaje energii. Dziękujemy im za to! Publiczność zawsze była naszym „szóstym” zawodnikiem.