aktualności Polska Hokej Liga

Po piątkowym meczu porozmawialiśmy między innymi o kolejnym zwycięstwie nad Stoczniowcem z Gdańska, najtrudniejszym rywalu, sposobie na grę w pierwszym składzie oraz o przebiegu II rundy Polskiej Hokej Ligi. Swoimi przemyśleniami podzielił się Kamil Lewartowski, bramkarz GKS Tychy.

Jak z perspektywy bramkarza wyglądał piątkowy mecz ze Stoczniowcem?

Kontrolowaliśmy to spotkanie od samego początku. Mieliśmy dużo sytuacji. Na początku pierwszej tercji brakowało skuteczności. Było dużo strzałów, jednak wygraliśmy pierwszą tercję 2:0. Później się rozkręciliśmy i rozstrzygnęliśmy wynik na naszą korzyść.

W tym meczu nie miałeś za dużo interwencji.

To był spokojny mecz i nie miałem za dużo interwencji. Stoczniowiec oddał kilka strzałów na naszą bramkę.

Jak oceniasz dzisiejszą postawę obrońców GKS Tychy?

Nie mieli za dużo pracy. Fajnie, że zagraliśmy na zero z tyłu. Nie było za dużo strzałów. Gdańsk próbował grać z kontry. Nasi obrońcy byli na posterunku.

Czy trudniej jest zachować odpowiedni poziom koncentracji w meczu, gdy rywal nie oddaje dużej liczby strzałów?

Jest to bardzo trudne, bo inaczej się gra z mocniejszą drużyną. Wówczas mecz jest wyrównany i gra jest płynna w obie strony. Jeżeli drużyna przeciwna gra z kontry, mało strzela na bramkę, to ciężko jest utrzymać koncentrację przez sześćdziesiąt minut meczu. W normalnych okolicznościach przy obecności kibiców można popatrzeć na trybuny, kibiców. Teraz wiadomo, że nie – bo niestety nie ma ich na lodowisku.

Czego możesz nauczyć się od swojego starszego kolegi z bramki?

Przede wszystkim spokoju mentalnego przed meczem. Widzę jak Johny do tego podchodzi. To mi bardzo pomaga.

Jak byś podsumował w kilku słowach II rundę Polskiej Hokej Ligi?

Wszystkie występujące drużyny w lidze grają dobrze. Widać, że liga się wyrównała. Nie można powiedzieć, że trzy zespoły są faworytem na Mistrza Polski. Równie dobrze drużyna ze środka tabeli może zdobyć tytuł. Widać to po ich walce. Chociażby przykład Sanoka. Są beniaminkiem w lidze, a Ci młodzi zawodnicy grają naprawdę dobrze. Walczą, zdobywają punkty i to nie jest też tak, że wygrywają tylko z drużynami z końca tabeli: Gdańskiem czy Sosnowcem. Równie dobrze mogą rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. Widać, że liga się wyrównała i to fajnie wygląda.

Która drużyna był najtrudniejszą w tej rundzie?

Wydaje mi się, że najtrudniej gra się z Jastrzębiem. Nie tylko w tej rundzie, ale całym sezonie. Superpuchar też był dla nas bardzo ciężki. Jakbym miał wymienić jedną drużynę – to wskazałbym właśnie na JKH GKS Jastrzębie.

Dopytam jeszcze o ten aspekt sportowy w II rundzie. Do tej pory zwycięstwa za trzy punkty to wasz znak rozpoznawczy. Czy tak będzie do końca sezonu?

Myślę, że tak. Staramy się wygrywać każdy mecz za trzy punkty. Ważne, żeby nie tracić punktów, bo nie wiadomo jak sytuacja epidemiologiczną się potoczy. Dzisiaj jesteśmy i gramy. Każda wygrana za trzy punkty jest naprawdę bardzo ważna w tym momencie.

Czy myślisz, że w kolejnej rundzie będziesz miał więcej szans na granie?

Będzie to głównie zależało od mojej dyspozycji na treningach. Jeżeli będę pokazywał, że chcę, potrafię i jestem w formie, to wówczas tych szans może być więcej. Jeżeli nie będzie mi szło, Johny będzie lepszy – to wtedy on będzie pierwszym wyborem trenera.

Myślisz, że jesteś już w szczycie formy? Inaczej mówiąc: czy masz jeszcze jakieś rezerwy?

Mam jeszcze rezerwy. To nie jest jeszcze moje sto procent. Też nie miałem za bardzo kiedy się pokazać. Jestem dopiero po trzech treningach na lodzie. Wcześniej miałem tydzień przerwy podczas kontuzji. Ten mecz był dobrym przetarciem.

Zapytam Cię jeszcze o Bartosza Ciurę. W piątek (20.11.2020 roku) tyski obrońca obchodzi swoje urodziny. Czego mu życzyłeś?

Bartkowi życzyłem przede wszystkim zdrowia. Tym bardziej, że niedawno urodziło mu się kolejne dziecko. Życzyłem zdrowia dla niego i jego rodziny. Zdrowie w tym okresie jest najważniejsze.

Czy masz jakieś przesłanie do naszych czytelników?

Trzymajcie cały czas za nas kciuki i mocno nas dopingujcie.